Zelig-ski Zelig-ski
156
BLOG

Protokoły psychiatryczne - teczka ze szpitala w Kobierzynie

Zelig-ski Zelig-ski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 10 – insynuacje płciowe, bez których nie rodziłyby się dzieci

      Summa summarum – jakby powiedział Akwiniusz z Akwinu – prostytutki są również  sakralnymi kapłankami, poświęconymi dla uświęcania mężczyzn w burdelach, (wyłączonymi z reszty świeckich kobiet), a zamtuz jest świątynią, gdzie upadłej naturze ludzkiej, w stanie grzechu pierworodnego, przywraca się na chwilę, stan niewinnej naiwności (i łagodności), bez konieczności pamiętania o prostytucji małżeńskiej (że, często, o wiele gorsza kurwa, czeka w domu) - świętości, jak w raju, pod jabłonią poznania dobrego i złego. Słowa Najwyższego, (boskiego sędziego, strażnika i kata - w jednej osobie), który (podczas wypędzania pra-rodziców z Raju) powiedział, że „na pocieszenie ześlę wam Dziewicę-Pocieszycielkę, która zetrze piętą głowę szatańskiego węża”, dotyczyły nie tylko Matki Boskiej – jak chcą tego chrześcijanie (w Torze masoreckiej tego nie ma), Marii z Nazaretu, Matki Jezusa, ale również każdej, (pobożnej w dziedzinie rozdawnictwa leczniczego seksu), zamtuzianki, która w burdelu odprawia z klientem mszę, komunię cielesno-duchową, bierzmowanie i agape (a czasem i ostatnie namaszczenie!), oraz depcze głowę szatana-węża, swą piękną, wypielęgnowaną piętą.
      Co tu dużo gadać, w przeciwieństwie do prostytutek, wiele niewiast opętanych przez diabła znajdowało się i znajduje w klasztorach i wśród konsekrowanych dziewic, natomiast wśród dziwek w zamtuzie panuje spokój i o diable tam od stuleci nie słyszeli, bo szatan nie ma przystępu do uczciwej, cnotliwej kurwy. Mam tu na myśli cnotę pobożnej uczciwości. Kurwa niczego nie zmyśla, nie obiecuje zbawienia, którego nie ma, nie oszukuje, że rozmawia z Jezusem, jak z żywą osobą, gdy tymczasem przemawia do kamienia lub kawałka deski. Kurwa ofiarowuje, do międzyludzkiego kontaktu z klientem (odpowiednikiem religijnego wyznawcy), swoją udręczoną przez alfonsa i przez nas, społecznych alfonsów, duszę i swe żywe ciało, a nie tak jak zakonnica, która ofiarowuje ołowiany medalik, za parę groszy rzuconych na tacę. Jaka (licha) zapłata, takie (gówniane) zbawienie!
      Ach, co tu dużo gadać, kurwa jest współczesną świątynną prostytutką a jej alfons arcybiskupem. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo przecież współczesny biskup, niczym kupler, też żyje z nierządu swych kapłanów.
      Tam gdzie społeczeństwo jest zdrowe moralnie, (co rzadko się zdarza), tam instytucja domów publicznych cieszy się szacunkiem a prostytutki wysokim statusem poważania. Boć to przecież kurwa jest kośćcem moralnym naszych czasów, to do kurwy wzdycha oszukany w małżeństwie mężczyzna, pragnąc prawdziwej miłości. To do złej kurwy porównuje sędzinę z sądu rejonowego, zawiedziony klient, na próżno poszukujący w „tym” burdelu sprawiedliwości. To słowo, „kurwa”, jest ostatnim słowem odreagowującym stres po doznanym urazie psychicznym, kiedy już brak słów, na określenie oburzenia moralnego. Gdy się spotykamy z czyimś niesłychanie cynicznym i niesprawiedliwością, bylibyśmy ostatnimi konformistami i łajdakami, gdybyśmy nie użyli słowa: „kurwa”. O tak, to jest wielkie i święte słowo, ratujące moralnie od całkowitego poczucia klęski i upadku, tak, że nawet po śmierci, idąc na sąd ostateczne, na dowód naszej niewinności, powinniśmy powiedzieć z progu niebieskiego trybunału: „O, kurwa!  Co to za pierdolony sąd, nawet tu pewnie nie ma sprawiedliwości!” I wcale się nie pomylimy, bo prawo ze sprawiedliwością nie ma nic wspólnego!  
    Dopiero wtedy niebiańscy sędziowie mogą, ale nie muszą, nam uwierzyć, że jesteśmy ludźmi uczciwymi i nie robiliśmy „dobra” dla własnej ani cudzej korzyści, a nawet żeśmy to „dobro” (chrześcijańskie, miłosierne etc.) olewali, widząc w nim horrendalne, teologiczne oszustwo.    
      Ale czy to nas uratuje wobec pozagrobowych łapówkarzy, w to wątpię. Dlatego trzeba odwlekać chwilę śmierci, tak długo, jak się da, bo gdy już cię złapią i odeślą do nieba, to wszystkie łajdactwa, których tu doświadczyłeś od bliźnich, tam powtórzą na tobie w dwójnasób, jako zbawienie wieczne. Tym bardziej, że nie będziesz miał możliwości się bronić. Na tym właśnie będzie polegać obdarzanie cie wiekuistą szczęśliwością, przeciwko której nie będziesz miał siły ani możliwości protestować, bo będziesz niemy. Oni to w ten sposób tłumaczą, że tu na ziemi obdarzając cię tymi wszystkimi niegodziwościami i plagami robią ci dobrze i sprawiają ci szczęście, ale ty tego nie rozumiejąc, odrzucasz to od siebie, to ich dobro, robiąc sobie i im krzywdę. Stad na świecie tyle zła, które czynisz zatwardziały grzeszniku.
     Dlatego, co nie daj boże, dostać się do nieba, bo tam jeszcze bardziej kradną niż na ziemi. Te wszystkie skarby duchowe, te mądrości, których się nauczyłeś na ziemi, te „dobre uczynki”, natychmiast chcą od ciebie odkupić albo ci ukraść, żeby nimi handlować na targach staroci. Te „dobre uczynki” ujęte w cudzysłów, są, dla Boga i jego świty, diabła warte, najwyżej są brane pod uwagę, jako dowody twego naiwniactwa i głupoty, potrzebne im do tego, żeby za ciebie poświadczyć, że im nic nie ukradniesz i nie zwiejesz do diabła. Przecież wiesz, że gdy nie będziesz naiwny jak te dzieci, to nie wejdziesz do nieba, gdzie twoje „dobre uczynki” są tak potrzebne Bogu jak psu piąta noga; bo przecież gdyby nie chciał ludzkiej krzywdy, której ty próbowałeś zapobiegać, to by powstrzymał rękę krzywdziciela, żeby mu uschła. Niech Bóg złych skutków istnienia świata nie zwala na diabła, bo to On jest naczelnym mordercą i zabójcą ludzi i zwierząt, a ty mu niesiesz swoje głupie „dobre uczynki”, którymi chciałeś tym zabójstwom zapobiegać! O Santa simplicita!
      Gdyby Bóg nie chciał zabić dziecka w wypadku, toby go nie zabił, pomimo, żeś temu chciał zapobiec, dając mu własną krew na daremno (temu dziecku) potrzebną do transfuzji.
     Ale rozumiem cię, bo przecież wspomnienia, twoich dobrych uczynków, żeś był trochę dobry, to jest jedyna strawa, jaką może się posilić wykpiona i oszukana, ciągle głodna sprawiedliwości, dusza. Ale, ponieważ wszystko się dewaluuje, po pewnym czasie (nawet w niebie), twoje dobre uczynki lądują na stołach handlarzy staroci, którzy sprzedają je kolekcjonerom różnych dziwactw i osobliwości. Jedynie do tego się nadają nasze pobożne życzenia, ideały i cnoty. Nasza Wiara, Nadzieja i Miłość jest nam zabrana wraz z pastą elmex i szczoteczką, ponieważ są nam nie potrzebne, bo nie mamy zębów.
      Jedynym towarem, którego celnicy niebiescy szukają i nie wpuszczają do nieba jest humor i zdrowy rozsądek, który jest gorszy od grzechu, bo przecież wiadomo, że gdy dusza jest w podłym stanie ducha, jedynym, co może ją pokrzepić, jest szyderstwo, pomagające przyjść do równowagi.  
     A ty na początku, po wejściu do nieba będziesz niemy, jak ten kamień, dopóki nie odzyskasz mowy, wskutek oburzenia moralnego, które musi być tak wielkie, jak to, opisywane w Biblii, że z oburzenia „kamienie krzyczeć będą”. Ty masz być tym „krzyczącym kamieniem”. Pomyśl, kamienie, które spadają lawiną tłukąc się o siebie, wydają stukot, jakby krzyczały słowo „kurwa”. Kamienie, które są miażdżone w młynie kulowym, kamienie, które są sypane przez kamieniarza na kupę, wydają hurkot, jakby mówił: „kurwa”, „kurwa”.
      Pamiętaj, tylko wtedy odzyskasz mowę, kiedy krzykniesz: „kurwa”! Tak jak dziecko, mówiąc pierwsze słowo: „mama” nawiązuje dialog ludzkiej mowy, dialog ze światem; tak ty powiesz słowo: „kurwa” i wtedy cały dorosły wszechświat cię zrozumie, że oto przyszedł w zaświaty rozumny, dorosły człowiek i przyjmie cię do siebie, do grona dorosłych ludzi; a echo przełoży twoje słowo na wiele języków i powtórzy jak echo, przez przepaście kosmosu: „putana”, „das hure”, „prostitute”… świadcząc o rezurekcji Prawdy nad blagą! Język pokonuje śmierć inteligenckiego bełkotu nowomowy i odzyskuje Życie.
 Tak czy owak, to słowo, kurwa, rehabilituje i ratuje godność człowieka znajdującego się w hańbiącej sytuacji, gdy może być posądzony, że jest w klice inteligentów-złodziei, oszustów, w zmowie z mordercami etc. Bo przecież współczesny inteligent, z jego wyszukaną, selektywną nowomową, to morderca i złoczyńca umożliwiający mordercom wojennym, oszustom biznesowym i bankierom ukrycie ich zbrodni w strukturze kultury i języka. Morderca w lekarskim fartuchu i złoczyńca w sędziowskiej todze, bardzo uważa na wykwintne kulturalne słownictwo, podczas gdy oszukany człowiek klnie miotając słowami z rynsztoka. On ten rynsztok wyrzuca na tego lekarza, doktora, sędziego i kapłana. Dlatego budzi taki wstręt i oburzenie naszych kulturalnych szacownych łotrzyków.  
     Gdy człowiek zaplątany w ich bandycką spółkę, chce się od tego odciąć, to musi zakląć: kurwa. Musi przekląć tego sędziego, tego lekarza i tego adwokata. Umożliwi mu to odcięcie od zła, owo oczyszczające człowieka słowo „kurwa”, z moralnego brudu i ludzkiej pogardy. Gdy uczciwy człowiek powie słowo: kurwa, to możemy domniemywać, że z tą szajką intelektualnych bandytów i moralnych alfonsów, nie ma nic wspólnego.
   To słowo: „kurwa” jest najpopularniejszym słowem we wszystkich językach świata, pojawia się codziennie tysiące razy na ustach większości ludzi. Nawet małe dzieci na przerwie szkolnej powtarzają, co chwilę, jak modlitewną mantrę: kurwa, kurwa, kurwa… i to uczy ich logicznego, racjonalnego myślenia. To słowo: ”kurwa”, przywraca zdrowy rozsądek i ratuje świat przed „uczonym” zbydlęceniem.   
Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości