Zelig-ski Zelig-ski
82
BLOG

Protokoły psychiatryczne

Zelig-ski Zelig-ski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Odcinek 38

    Wtedy ja, odważyłem się powtórzyć pytanie, dlaczego dopuszcza dobro i zło, dlaczego dopuszcza u człowieka sromotę bezwstydu, dlaczego dozwala, żeby słońce świeciło zarówno dla złych jak i dobrych, biednych i bogatych; odparł, że nie ma siły zwalczać zdzierców i lichwiarzy, bo ma za krótkie ręce, żeby ich dosięgnąć i spuszcza się z wymierzanie sprawiedliwości na biedaków; na takich jak ja, bo najlepiej winę bogacza potrafi ocenić biedak i tylko on może wymierzać sprawiedliwość. Taki wygnaniec, jak ja, mieszkający na dworcu kolejowym i w śmietniku, potrafi odczuć i zrozumieć piekielny bezwstyd i absurd posiadania własności prywatnej, tego raka mózgu, który toczy ludzi, począwszy od portiera do papieża.  A ciebie młodziku, młodzikiem mnie nazwał, trzeba ubrać w skórzany płaszcz esesmana, dać ci legitymację NKWD, nagna w rękę i hajda na pole, na miasto, pełne lichwiarzy, wekslarzy, kamieniczników i lombardów. Oni już potrafią tworzyć swoje sądy, komisariaty, kościoły i uniwersytety i więzienia do wymierzania rzymskiej, a raczej rzymsko-katolickiej sprawiedliwości, żeby bez przeszkód doić proletariackie owieczki i czerpać zyski. Luteranie, spod znaku Maxa Webera, są jeszcze gorsi, jeszcze głupsi, bo uzbrojeni w rasowość. Mam na myśli niedostrzegalną tępotę myśli i zachowań, widoczną w przekroju tysiąclecia dziejów kultur i narodów. Pierwszym germańskim idiotą, kładącym się wybitnie w dziejach śródziemnomorza jest Augustyn z Hippony, nieodrodny syn Wizygotów, którzy tworzyli swoje afrykańskie imperia; klasycznymi idiotami czasów nowożytnych rasa germańska obdarzyła nas w postaci Immanuela Kanta i G.W.F.Hegla. To oni brylują wśród naczelnych idiotów ludzkości, reszta to pomniejsze głupki i przygłupy. A jeden drugiego dusi za dwie marki, pół dolara i dwa pensy. Przyznaj, czy to poważne, czy na takim paradygmacie zachowań, który wszakże działa i przynosi skutki w postaci sukcesów kapitalizmu, można budować nadzieję realności piekła, z jego wszystkimi ogniami, męczarniami i wiecznością? To przecież głupie.

      Zastanowił się przez chwilę i powtórzył: To głupie, tylko musisz to zrozumieć.  Bo papież, ten wasz papież Wojtyła, tego nie zrozumiał. On myślał, że mnie potrzebne są jego głupie hołdy szacunku i czołobitności. A tymczasem to gówno! Stworzyłem śmierdzące gówno, za co do siebie mam wyrzuty sumienia i kadzidła składane mi za to przez takich idiotów jak biskup czy papież, wzmacniają tylko we mnie wściekłość i kompleks niższości.

     Gdybyś się zastanowił, to byś zrozumiał, że żadnego nieba ani piekła nie ma. Jest świat, jest burdel, ale nie ma owoców dobrego i złego. Mechanizm działania bytu i istnienia, istoty i istnienia, jest zarazem skomplikowany i ukryty, ale również jawny i leży na wierzchu. Zbawienie od absurdu istnienia leży w ciągłym i nieustannym kontakcie jing i jang, w nieustannym tarciu członka o waginę, jednym słowem na wypełniania treści świadomości przez waginę i fascinusa. To jest klasycznie, po freudowsku ze świadomości wyparte, ale nieustannie o sobie przypomina i decyduje o przykrości z istnienia i odczuwaniu braku pełni. Postaw się na miejscu kobiety, która bierze do ręki, do ust, do waginy twojego chuja i odczuwa chwile spełnienia, moment bytowy alfy i omegi, w którym nic więcej już nie potrzebuje do spełnienia sensu życia, bo wszystko jest spełnione, dopóki trwa ta chwila, w której ten chuj i ta cipa zbliżają się do siebie, wypełniają się sobą i uzupełniają się w sposób doskonały. To samo dzieje się z tobą, z mężczyzną. Żeby istnieć bez poczucia absurdu, człowiek musi nieustannie należeć do drugiego o płci przeciwnej, uzupełniać go, czerpiąc z niego uzupełnienie. Otóż, albo, więc, w żadnym normalnym związku mężczyzny z kobietą, takim jak konkubinat czy małżeństwo, nieustanne spółkowanie jest niemożliwe i stąd tęsknota do jakiejś innej instytucji, w której możliwe jest ciągłe myzianie członkiem po wargach sromowych waginy i połączenie ich obu w miłosnym uścisku. Takim instytutem, idealnym wprost sposobem istnienia, w pełni i szczęściu, jest idea burdelu. W historii ludzkości nie ma drugiej takiej instytucji, która by była uniwersalna i wieczna. Religie przemijają, rozpadają się ustroje, narody i państwa, a burdel, z dwoma płciami, z człowiekiem pragnącym połączenia a może nawet likwidacji płci, jest wieczny.

     Dlatego w kosmosie wszystko jest do pary i wszystko ma swoje uzupełniające się przeciwieństwo; robaczek ma chujka, którym zapładnia robaczkę, a jeśli nie ma kutasika, to rucha ją ryjkiem; motylek czy glista, łączy się ze swoją żonką, glisteczką, by doznać chwili szczęścia w kurwiźnie; nawet jaszczurka w chwili uniesienia daje do zjedzenia partnerowi swój ogon. Rozumiesz już, dlaczego niektóre prostytutki, cycate, mają obwisłe, wyssane, wydojone i obgryzione cycki przez klientów w burdelu? Mleka w nich nie ma, ale ileż w nich dreszczy i emocji! Dlatego dla mężczyzny burdel powinien być za darmo, a nie jest, bo rzecz drogo opłacana, jest bardziej cenną.

Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo